Translate

sobota, 8 lutego 2014

Spacerek i towarzyszące mu przemyślenia...

Spacerowałam ulicami mojego miasta i wspominałam czasy minione. Tyle rzeczy wpadało mi do głowy, a kiedy przypominałam sobie, co wyprawiałam w dzieciństwie. Oj, trochę tego było. Wtedy nie było tylu placów zabaw; to się nawet nie zmieniło i dziś. Bawiliśmy się na ulicy. Każde drzewo, każdy krzew w klombie był umiejętnie wykorzystywany. Rampa przy hurtowni stawała się statkiem, domem, więzieniem - czym tylko chciałam by była. Wyobraźnia nie miała granic i dawała wiele rozrywki. Eh, stare, dobre czasy.
Teraz gdy przechadzam się po miejscach, które tak mocno eksploatowało moje pokolenie, widzę wyszczerbione kamienie i dziurawe chodniki, ławki, których już nie ma i powycinane drzewa. To umarło śmiercią tragiczną zabierając ze sobą cudowne czasy mojego dzieciństwa. Ponoć umiera się na dwa sposoby:
  • cieleśnie - gdy ginie ciało;
  • duchowo - gdy zostajemy objęci czynnikiem zapomnienia. 
Ja starannie pielęgnuję wspomnienia o miejscach, które służyły mi, czasem jako ostatni bastion w walce z codzienną szarością następujących po sobie dni. Może niektóre doświadczyły tej pierwszej formy śmierci, ale nie pozwolę na tę drugą. Póki żyję będę je pamiętać. 
Spacery dla mnie są namiastką wolności. Na co dzień przesiaduję w więzieniu czterech ścian, którym jest mój własny dom. Kiedy wyjdę na przykład do lasu, nie ma tam żadnych widocznych granic. Idziesz przed siebie i nie przejmujesz się niczym - no chyba, że się zgubisz (^^). Kwestia granic jest naprawdę dość ciekawym zagadnieniem. Sami pomyślcie. Niby jesteśmy niczym nieograniczeni, a tu ktoś wykreśla linie, których nie można nam przekroczyć. Cztery ściany domu, granice miast, państw, krajów i wiele innych. Czasem myślę, że żyjemy jak jakieś bydło pasące się na wyznaczonym nam pastwisku. Granice stanowią naszą zagrodę. Oznakowani jesteśmy obywatelstwem, a różnimy się rasą i językiem. Niby ten sam gatunek, a znajdujemy tyle różnic (-_-). To dość frustrujące.
Kocham spacerować nocami. Wówczas na spokojnie mogę pomyśleć. Ten spokój uśpionego miasta jest niesamowity. Spacerujesz pustymi ulicami i dostrzegasz rzeczy, których nie widzisz za dnia popędzany tempem rytmu ludzkiego czasu. Nikt cię nie popchnie, nie szturchnie i nie zaczepi, a ty masz całe miasto dla siebie (^^). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz