Translate

wtorek, 18 lutego 2014

Każda chwila jest historią...

Niedawno obchodziłam urodziny i jak zwykle w tym dniu naszły mnie małe refleksje a propos przemijalności czasu. Wiecie, budzicie się pewnego dnia i uświadamiacie sobie, że nadszedł ten konkretny dzień; wyznacznik końca kolejnego roku twojego życia, a zarazem początku następnego. Szczerze, nie cierpię dnia moich urodzin, bo  wówczas przypomina  mi o sobie mój wewnętrzny i prywatny krytyk. Oj, ten to zalewa mnie falą czarnych myśli i katuje fragmentami z życia, w których okazałam się być kompletną idiotką. No cóż, ten tym tak ma he he (^o^).  
Ta przemijalność czasu ma w tym momencie największą siłę. Mówisz: o kurczę mam już dwadzieścia sześć lat, a niedawno było ich zaledwie naście. Ta, lata lecą, a ja nadal stoję w miejscu. Na dłuższą metę jest to dość frustrujące, gdy uświadamiasz sobie, że pozwoliłeś ujarzmić się własnej indolencji. Patrzysz wstecz zamiast naprzód i to jest ten jeden największy błąd, jaki popełniasz. W moim życiu nastąpił pewien progres, ale jak dla mnie, jeszcze w niezadowalającym stopniu. Po prostu muszę zakasać rękawy i brać się do roboty, bo nikt za mnie żyć nie będzie (^-^;).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz