Translate

piątek, 29 maja 2015

Wciąż próbuję udawać kogoś, kim nie jestem. Do takich konkluzji doszłam podczas intensywnego procesu różnych analiz i retrospekcji. Od dziecka starałam się być w porządku i chyba dlatego ciągle wtapiałam się w tłum. Taki pieprzony kameleon z niską samooceną ^^
Kiedyś tego nie dostrzegałam, a raczej nie chciałam tego w sobie zauważać. Często tak bywa, że bagatelizuje się niektóre sygnały pewnych niedociągnięć. Podporządkowanie było mi na rękę? Sama nie potrafię odpowiedzieć sobie na to pytanie. Z pewnością tak było, ale do czasu. Możliwe, że musiałam do tego dorosnąć. 
Nie można wiecznie uciekać przed samym sobą. W pewnym czasie własna tożsamość daje o sobie znać i nie daje spokoju, męcząc jak gryzące sumienie. - Gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo. - Jakoś sentencja Owidiusza  mi pod-pasowała, jeśli chodzi o tę kwestię. "Kropla drąży skałę nie siłą, lecz częstym padaniem" Tak właśnie działa ubiegająca się o uwagę tożsamość. Naciska delikatnie acz w określonym czasie - najczęściej w chwili zwątpienia i wyczerpania umysłu. Gdy nie można znaleźć drogi ucieczki od własnego ego, a wszelkie próby zatajenia okazują się nieskuteczne. Moje zwątpienie doprowadziło mnie do strachu przed tym, kim jestem. Niestety to tylko nikły fragment mojej porypanej osobowości :) 
Ehhhhhhhh... gdyby to było takie proste, jak puzzle o określonej liczbie elementów, które układasz z tym samym rezultatem. No cóż, życie i osobowość to układanka o niewiadomym wyniku. Wciąż coś ulega zmianie. Nie ma ustalonego algorytmu, według którego można przewidzieć pisany na bieżąco scenariusz, kształtujący charakter. Wszelkie nawyki i punkt widzenia nabywamy z czasem. Środowisko jest nieodłącznym czynnikiem wpływającym na nasz odbiór świata. Postrzegam wszystko w subiektywny sposób i jakoś nie potrafię uwierzyć w obiektywizm. Nie można całkowicie odciąć się od własnych odczuć. Na tym chyba zakończę moje rozmyślanie, patrz przynudzanie :)