Translate

czwartek, 25 lipca 2013

Pseudo filozofia roztrzepanej marzycielki

      Pewnie każdy kiedyś przerabiał analizę własnej egzystencji. Ja z pewnością nie jednokrotnie. Bywało, że niemal non stop zastanawiałam się nad sensem wypowiedzianych przeze mnie słów danego dnia, podsumowując to jednym krótkim - idiotka! Najwięcej bojów z natłokiem myśli staczam zazwyczaj przed snem, choć bywały okresy, kiedy nie miałam takiego przywileju. Brak snu stwarzał różnego typu pozorne myśli. Zmęczenie sprawia, że błahe sprawy widzi się w innym świetle.Ja dla przykładu jadąc autobusem na zajęcia po bezsennej nocy, porównywałam ślad po lecącym samolocie na niebie do rysy ołówka na kartce papieru. Samolot stawał się ołówkiem bazgrzącym po nieboskłonie. (To dopiero wariacja, co nie?). Zastanawiające jest to, jak szalone myśli krążą wówczas po mojej głowie. Jakby ktoś zajrzał do jej wnętrza powiedziałby, że panuje tam bałagan. Nic dziwnego więc, że jadąc autobusem gdybam - co by było gdyby? Na przykład, kiedy przejeżdżam przez przejazd kolejowy myślę - co by się stało, gdyby w momencie przejeżdżania autobusu przez tory wjechał w niego pociąg? Ile osób by było rannych, a ile by zginęło? 

To pokazuje, jak szalone myśli kłębią się pod moją kopułą w czasie obumierania którejś z kolei szarej komórki mózgu. Najgorsze są jednak narastające pytania kwestii egzystencjalnej. Jak na złość dopadają mnie właśnie w takiej chwili zawieszenia. Rozmyślam wtedy między innymi o tym, czy warto jest kontynuować moje, jakże nieznaczące istnienie na tle wszechświata, albo czy moje życie ma w ogóle jakiś sens skoro i tak prędzej czy później umrę? To jedynie ułamek tego co mam w głowie, a lepiej nie ujawniać zbyt wiele mego szaleństwa, choćby ze względów zasad moralnych tego świata.

1 komentarz:

  1. Twoje filozofowanie mnie trochę przeraża. Więcej optymizmu :D :D :D

    OdpowiedzUsuń