Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad sensem wypowiedzianych słów? Ja dość często. Moja mama nazywała mnie artystką ze spalonego teatru. Byłam wtedy jeszcze młodziutka i nie rozumiałam o co jej chodziło. Kiedyś jednak naszła mnie refleksja i przypomniałam sobie ten niepozorny zlepek słów. Może nie wyciągnęłam błyskotliwych wniosków, ale porównuję to do moich potyczek z życiem.
Zawsze kiedy wspominam mamę, w głowie dźwięczy mi to jedno, konkretne zdanie. Wyobrażam sobie wówczas, że jestem artystką grającą na scenie zwanej światem, który nie spłonął, przecież doszczętnie. Życie pisze mi scenariusz - oczywiście w ogóle ciężki do zagrania - a ja stwarzam postać. Jedynie w taki sposób mogę się popisać. Kreując mój własny charakter odgrywam przeznaczoną mi rolę. Stwarzam mój, indywidualny warsztat za pośrednictwem którego mogę walczyć z przeciwnościami losu.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz