Translate

środa, 4 września 2013

Człowiek człowiekowi...

Żyjemy w świecie pełnym absurdów, gdzie niekiedy jedno drugie wyklucza zamiast uzupełniać. Rozumiem, że czasem potrzebne są zdrowe zgrzyty pomiędzy ludźmi, ale tylko takie, które pogłębiają więź. Nie piszę nic nowego, bo na co dzień słyszymy pewne niepokojące informacje, burzące nasz spokój. Dobrym przykładem tutaj będzie chociażby sytuacja w Syrii, gdzie jedna tragedia daje początek drugiej. Ludzie zabijają ludzi dla wzniosłości swych czynów, czy to nie jest chore? Poglądy poglądami, ale nie krzywdźmy innych z ich powodu.
Studiowałam historię ucząc się o różnych konfliktach międzyludzkich. Szczerze, ciężko przetrwałam te pięć lat. Ciągłe czytanie książek o tematyce wojennej i szacowanie strat po każdej z bitew. Ludzie nie są tolerancyjni, bo zawsze coś im nie pasuje. Chciwość, nienawiść, fanatyzmy, zazdrość i kłamstwa nieraz zaślepiały porządnych. Dzień w dzień słyszę, bądź czytam o aktach przemocy przeżywając w jakimś stopniu rozczarowanie, że pomimo krwawej historii w ogóle nie uczymy się na błędach. Niby należymy do tego samego gatunku, a żyjemy ze sobą jak pies z kotem. Nie twierdzę, że jestem święta i nie dotyczą mnie negatywne emocje i przywary człowieczeństwa, bo nieraz przyłapywałam siebie na odczuwaniu do kogoś niechęci. Mam plusy i minusy i się z tym nie kryję. Przeraża mnie jednak ten świat przypominający wir ambicji, w którym dążymy do celu po trupach. Życiowy gambit świata rzeczywistego, który sami tworzymy własnymi rękami. To frustrujące.
Każdy przez życie kopie swój własny tunel, który w pewnym momencie zawali się nam na głowę. To nie muszą być sprawy wielkiego kalibru, jednak dla nas stają się katastrofą w tej właśnie chwili. Z perspektywy czasu inaczej na to patrzymy niekiedy się z tego śmiejąc. Niestety to zjawisko zachodzi jednostkowo. Na szerszą skalę tak się nie da. Historia jest tego dobrym przykładem.
W dzieciństwie byłam optymistką, jednak z czasem powoli zmniejszało się moje pozytywne nastawienie do rzeczywistości. Dorosłam stając się pesymistką. Ktoś mi kiedyś powiedział, że to dobrze, bo pesymista to poinformowany optymista. Jest w tym pewna prawidłowość, im więcej wiemy, tym bardziej stajemy się nieszczęśliwi. Obecnie staram się żyć dystansując od problemów wielkiego kalibru, choć przychodzi mi to opornie. Oglądając wiadomości przeżywam huśtawkę nastrojów nieraz klnąc pod nosem.  Naprawdę nie widzę sensu w ciągłych konfliktach zbrojnych czy słownych. Ustalamy różne prawa, które łamiemy, bądź naciągamy na własną korzyść. Mówimy jedno, robimy drugie. Wytykamy siebie palcami doszukując się własnych wad u innych. Niszczymy to, co sami budujemy. Czy to nie jest chore?
Mam życiowe motto według którego próbuję żyć :) a brzmi ono następująco: Jeśli życie daje ci cytryny, zrób sobie z nich lemoniadę. Doszukuję się plusów w beznadziejnych przypadkach mojego życia. Nie jest łatwo, ale chociaż próbuję :)

1 komentarz:

  1. Zgadzam się z tobą całkowicie, ludzie zawsze są żądni władzy i pieniędzy, co popycha ich do strasznych czynów. Bądź optymistką, optymistą jest łatwiej i lżej w życiu.

    OdpowiedzUsuń